OPINIE

Pozdrawiam i zapraszam do dzielenia się
/ Regards and invite You to share


Małgorzata Podniesińska, psycholog / psychologist


Drogi Przyjacielu, Kliencie, Pacjencie / Dear Friend, Customer, Patient

Jeśli kiedykolwiek moje psychologiczne wsparcie było dla Ciebie ważne, możesz podzielić się TUTAJ z innymi swoją opinią na ten temat.
Dla mnie, jako psychologa, cenny jest nawet Twój najmniejszy feedback.

If ever my psychological support was important to You, You can share HERE Your opinion on this topic with others.
For me, as a psychologist, is valuable even Your smallest feedback.

CZYTAJ WIĘCEJ OPINII O MOJEJ SPECJALISTYCZNEJ PRACY

7 komentarzy:

  1. Wizyty u Pani Małgorzaty sprawiły, że zaczynam odzyskiwać wiarę w siebie, w przyszłość. Miałam bardzo trudny okres w swoim życiu - duże problemy rodzinne, zawodowe. Nie potrafiłam poradzić sobie z codziennością. Czułam się bezsilna, zdołowana. Córka widząc, że jest już ze mną bardzo źle, namówiła mnie na wizytę u psychologa, Nie byłam do tego zupełnie przekonana, ale się zgodziłam. I dziś uważam, że była to bardzo dobra decyzja! Pani Małgorzata to dojrzała kobieta, która czerpie nie tylko ze swojej wiedzy, ale także z życiowego doświadczenia. Słucha, słucha, słucha. Nigdy nie poczułam się przez nią oceniana. Wizyty u niej sprawiły że obecnie podchodzę do niektórych spraw całkiem inaczej, nie obwiniam się za wszystko, co było źle, albo kiedy jest źle. POLECAM!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry
      Bardzo dziękuję, że zechciała Pani podzielić się swoją opinią z naszych spotkań. Dla mnie one również były ważne, ponieważ dzięki Pani miałam okazję poznać pewne problemy z zupełnie innej perspektywy.
      Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo zdrowia.
      Małgorzata Podniesińska, psycholog

      Usuń
  2. Na Panią Małgorzatę trafiłam szukając specjalisty w leczeniu lęku społecznego.
    Nie pochodzę z Wrocławia, nie miałam nikogo, kto mógłby mi tutaj polecić dobrego psychologa. Zdałam się na opinie zamieszczone w internecie. Z perspektywy czasu stwierdzam, że miałam baaaardzo dużo szczęścia! Nie jest to moje pierwsze spotkanie z psychologiem w życiu. Wcześniejsze, mam wrażenie, było "poklepywaniem po plecach"i przypominało bardziej spotkanie z koleżanką. Problemy zamiecione pod dywan, wróciły po czasie, a właściwie nigdy nie zniknęły.
    U Pani Małgosi po pierwsze otrzymałam diagnozę oraz plan działania. Wiedziałam gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy:) Od początku czułam, że jest obok mnie Specjalista, za którym stoi ogrom wiedzy i doświadczenie. Za mną lata terapii. Czuję się jak inny człowiek. Ostatnia sesja była jak odbieranie nagrody za lata nauki, z rąk ulubionego Profesora. Ogromna radość, wzruszenie, które pojawia się nawet teraz, w trakcie pisania. Nie jestem w stanie opisać wszystkich zmian! Najważniejsze to, że poradziłam sobie z lękami, odzyskałam siebie i swoje życie. Jestem szczęśliwą Osobą, skupiłam się na teraźniejszości. Przeszłość nie przysłania mi "dzisiaj" i "dzisiaj" żyję nie bojąc się o przyszłość:)
    Terapia była pomocą, była wsparciem, była nauką, była inwestycją w siebie, była najlepszą decyzją, jaką mogłam podjąć, a pani Małgosia, na moje szczęście, była/jest najlepszą Osobą, która mogła mi się na tej drodze trafić!

    "Czemu ty się, zła godzino,
    z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
    Jesteś - a więc musisz minąć.
    Miniesz - a więc to jest piękne."

    ...dla mnie nie są to cztery wersy jakiegoś tam wiersza. Dla mnie to jest wyzwolenie, czerpanie radości, życie z uśmiechem i moja siła:)!
    I za to dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani J. serdecznie dziękuję za wszystkie miłe słowa.
      To dla mnie wielka radość i satysfakcja, kiedy mogę pomóc skutecznie!
      Jednak nie byłoby to możliwe, gdyby nie Pani determinacja do zmiany, konsekwencja i ogrom pracy jaki Pani włożyła – wpierw w proces terapii, a potem w rozwój swojej osobowości.
      Cieszę się, że zdecydowała się Pani podzielić z innymi przemyśleniami i odczuciami dotyczącymi zmiany własnego funkcjonowania na skutek praktykowania umiejętności terapii dialektyczno-behawioralnej (DBT).

      Pozdrawiam serdecznie i życzę dalszych sukcesów w budowaniu pięknego życia – takiego, jakim zawsze chciała Pani żyć, i które ma sens.

      Do zobaczenia 😊

      Małgorzata Podniesińska, psycholog

      Usuń
  3. Chciałabym, żeby przeczytały to wszystkie osoby, które wahają się, czy rozpocząć psychoterapię (a jak już, to w jakim nurcie i u kogo?), a do których ja kiedyś należałam.

    Jestem w terapii u Pani Małgorzaty 10 miesięcy. Stwierdzony zespół zaburzeń osobowości z przewagą borderline, do tego nawracające epizody depresji, myśli samobójcze wraz z próbą samobójczą oraz stany lękowe, które uniemożliwiały mi normalne funkcjonowanie w społeczeństwie (niewychodzenie z domu, głodzenie się, nie mycie się przez dłuższy czas). Z tym wszystkim weszłam w terapię pogodzona z faktem, że border będzie przy mnie do końca życia, że już zawsze nie skończę tego, co zaczęłam, że będą mnie wyrzucać z kolejnych miejsc pracy, nie dam rady zacząć ani skończyć żadnej edukacji, że nie będę w stanie utrzymać żadnej relacji damsko-męskiej ani posiadać żadnej pasji. Przywykłam do faktu, iż nic w życiu nie osiągnę, żadnego z moich celów, każdy rok będzie gorszy od poprzedniego. W dodatku każda praca zawodowa była dla mnie ponad siły zarówno psychiczne jak i fizyczne. Byłam wykończona nawet kiedy nic nie robiłam, sen kompletnie mnie nie regenerował, mój stopień skupienia się przypominał 4-latka, umiejętności wysławiania się, czytania itd. cofnęły się, chorowałam na częste migreny, a moje nadnercza siadały.

    Dzisiaj jest inaczej. Nie mam natrętnych myśli samobójczych, nie leżę godzinami w łóżku z wojną w mojej głowie. Nie chcę się ukarać przez głodzenie. Nie zawalam pracy czy szkoły, bo boję się wyjść z pokoju.

    Dzisiaj jest inaczej. Inaczej do tego stopnia, iż mam wrażenie, że zostałam wybudzona z jakiegoś matrixa. Wszystko, co napisałam wcześniej było kłamstwem, w którym żyłam latami, które zostały mi wmówione i które były tak silne, że były jedyną rzeczywistością, którą znałam. W momencie zastosowania umiejętności DBT, pomalutku, małymi kroczkami, te kłamstwa osuwały się na ziemię. W pewnym momencie zaczęłam realizować postawione sobie cele i zostałam wbita w fotel. Jak to się stało, że mi się coś w ogóle w życiu udało? Jak to? Że prawo jazdy zdane? Że lepsza praca? Do teraz nie umiem uwierzyć, że cokolwiek mi w życiu wyszło.

    Czuję się, jakbym została wychowana w jakiejś sekcie, żyła w świecie iluzji, w którym znam swoje miejsce (w moim przypadku, że "jestem nikim"), a tu nagle wybuch. To wszystko runęło. Aktualnie funkcjonuję jak tego typu osoby, ciężko odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Teraz czuję swoją sprawczość (a z nią idzie w parze odpowiedzialność, co jest dość stresujące), siłę, która była we mnie, ale nigdy jej wcześniej nie odkryłam. Jest ciężko, ale za nic nie wróciłabym do tamtego życia.

    Czego nauczyła mnie pani Małgorzata to to, iż ZMIANA JEST ZAWSZE MOŻLIWA. Może to jednym zająć krócej, a innym całe lata, ale w końcu można to zrobić. Nie ćwiczę umiejętności DBT systematycznie, bo jest to dla mnie nowe pojęcie, którego się dopiero uczę. Przy zaburzeniach psychicznych jest to bardzo utrudnione.Nie udaje mi się robić pewnych rzeczy, ponoszę porażkę dzisiaj, ale jutro zaczynam od nowa, z nową kartą, bez krytycznego oceniania, wszystkie grzechy są mi odpuszczone dzień za dniem, a ja z łagodną życzliwością wracam za każdym razem do robienia ćwiczeń. Powoli, baaardzo powoli do przodu.

    Terapia DBT pomaga żyć z borderline. Uczy żyć uważniej, zahamować milion myśli na minutę i impulsywne zachowania. Uważność jest umiejętnością na wagę złota, która oddziałuje na wszystkie aspekty życia, a jednocześnie pomaga w nabywaniu kolejnych umiejętności DBT.

    Z wieloma problemami muszę się do dziś borykać (głównie fizycznymi, ale nie tylko), ale jeszcze wiele godzin terapii przede mną. TO BYŁA NAJLEPSZA DECYZJA W MOIM ŻYCIU.

    PS. W końcu jestem w stabilnym, zdrowym, szczerym związku opartym o troskę o siebie nawzajem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani N. bardzo dziękuję – zarówno za podzielenie się z innymi swoimi wcześniejszymi problemami, jak i – sposobem ich rozwiązania.
      Z wielką radością, ale i satysfakcją obserwuję istotne zmiany, jakie już zaszły w Pani funkcjonowaniu (i nadal zachodzą). Fakt ten jedynie potwierdza przekonanie prof. Marshy Linehan, autorki terapii dialektyczno-behawioralnej (DBT), że zmiana zawsze jest możliwa!
      Niemniej jednak, aby tak się stało musimy nie tylko tego chcieć ale i włożyć w to sporo pracy własnej. Gratuluję, że Pani praca i zaangażowanie przyniosło tak długo oczekiwaną zmianę. Zmianę w tak wielu aspektach Pani życia. Mam nadzieję, że kiedy będziemy kończyć naszą współpracę Pani życie będzie takim, jakim zawsze chciała Pani żyć!

      Pozdrowienia 😊

      Usuń
  4. Piszę te słowa z ogromnym poruszeniem oraz wdzięcznością, w stronę Pani Małgosi, ale również w stronę samej mnie.

    Współpraca z Panią Małgosią rozpoczęła się w kulminacyjnym momencie mojego życia, półtora roku temu. Myślę, że to z jednej strony musiały być rzeczywiście jedne z najtrudniejszych chwil mojego życia, z drugiej strony, patrząc wstecz, to właśnie wtedy przełomowo pochyliłam się nad sobą samą, objęłam troską i obiecałam o to wszystko, we mnie i wokół zawalczyć. Ta determinacja jest we mnie do dziś, szczególnie, że od dłuższego czasu, refleksyjnie obserwując siebie, jestem po prostu rozczulona tym wszystkim, co udało mi się osiągnąć z pomocą Pani Małgosi - w dodatku będąc świadomą, że nasza współpraca jeszcze będzie trwać, co jest najzwyczajniej w świecie ekscytujące.

    W naszej wspólnej pracy dotykamy bardzo wielu zagadnień i punktów widzenia w tym samym czasie, które w istocie pięknie się ze sobą przeplatają. Spójność tych nauk i refleksji jest tutaj ogromnym wsparciem, nic od siebie nie odstaje, wszystko w swojej naturze jest prawdziwe i skuteczne. Nie raz i nie dwa byłam w szoku z tego powodu. Jest tutaj miejsce na wrażliwe pochylenie się nad problemem i wylanie z siebie wszystkiego, ale równie silny nacisk jest kładziony na praktyczne i skuteczne rozwiązywanie problemów, z którymi w czasie rzeczywistym musimy się mierzyć. To daje mi poczucie sprawczości i mocy nad tym, co się dzieje. Nie jestem bezradna.

    Myślę, że to, co stało się fundamentem mojej zmiany to samoświadomość - traktuję ją zresztą już jako nieodzowną część siebie, swojej dojrzałości i siły. Umożliwia mi ona obserwację i wnioskowanie z siebie oraz z świata wokół, bez zabarwienia emocjonalnego, pełnego w przeszłości poczucia winy i odrzucenia, bardzo silnych uczuć, które zakłócały mi życie w sposób, którego nie dało się wytrzymać. Nauczyłam się dostrzegać i korzystać z tej racjonalnej, skupionej na faktach części mnie, która w połączeniu z wrażliwością pozwala mi na mówienie sobie stop, na nieoceniające myślenie, na akceptację i zmianę, na mądrość.

    Wcześniej nie było w tym wszystkim miejsca dla mnie. Bardzo dużo bodźców, natychmiastowe reakcje, mało wyrozumiałości, stronniczy obraz moich i cudzych akcji. Nieopisanym szczęściem jest dla mnie to, że czuję się teraz w całości, poukładana. Czuję troskę do samej siebie i szacunek, którego niesamowicie mi brakowało, wiem kim jestem, wiem co się stało i co się dzieje teraz ze mną. Postrzegam siebie jako część świata, moje dobro ma dla mnie nieopisaną wartość. Pozwalając sobie na moje własne świadome decyzje zamiast na pielęgnowanie impulsywności, znalazłam bardzo dużo miłości do samej siebie oraz wybaczenia. Kamień z serca. Częścią tego wszystkiego jest sztuka autodiagnozy, która ułatwia mi zrozumienie tego co czuję i co myślę, szczególnie w momentach chaosu, w ciężkich chwilach. Czy to co czuję teraz w tej sytuacji jest adekwatne? Co się dzieje na poziomie moich myśli, uczuć? To genialne pytania.

    Cechowałam się naprawdę małą odpornością na stres, dlatego wiele moich decyzji i starań zakończyło się po prostu źle. Szybko wpadałam w dysregulację i nie rozumiejąc tego, co się ze mną dzieje, dolewałam oliwy do ognia. W tym momencie, jestem dumna z siebie, jak dobrze radzę sobie z sytuacjami, które jeszcze rok czy półtora roku temu byłyby dla mnie nie do zniesienia.

    To wszystko, o czym tutaj piszę (i pewnie wiele rzeczy mogłabym dodać) to efekt treningu. Nie tylko rozmowy na ciężkie tematy, nie tylko otworzenia się, ale w równie dużej mierze, dyscypliny i determinacji. Pani Małgosia jest wspaniałą terapeutką, która pomogła i nadal pomaga mi niesamowicie. To relacja, którą życzę każdej osobie w terapii. Widzę po sobie, jak zmiana jest możliwa, chociaż w przeszłości beznadziejnie czułam, że nie może być lepiej. Przytulam siebie samą z czasów, kiedy było mi tak bardzo ciężko, przytulam również Panią Małgosię oraz życzę każdemu, by znalazł tę ulgę, którą odnalazłam ja 😊




    OdpowiedzUsuń