„Jak jedziesz baranie”, „co ta durna baba robi”, „skasuję gnojka”… Takie i tym
podobne epitety to tylko namiastka, tego co każdy trzymający w rękach
kierownicę swojego samochodu nie raz usłyszał od innych lub… sam ich
używał/używa… i nadal będzie to robił kiedy tylko napotka na swej drodze
kierowcę mniej sprawnego technicznie niż on sam… jak przynajmniej mu się wydaje.
Jesteśmy zmęczeni, zestresowani i przepracowani, kumulują się w nas niepowodzenia i różnorakie problemy, żyjemy pod presją czasu… To tylko niektóre przyczyny agresji za kółkiem. Drogowe incydenty dla niektórych to doskonała okazja do wyładowania negatywnych emocji, z którymi nie bardzo wiedzą jak sobie poradzić…
Jak pokazują badania, w samochodzie możemy przejść całkowitą metamorfozę, na którą najbardziej podatne są jednostki na co dzień ciche i spokojne, wykonujące zazwyczaj mało satysfakcjonującą pracę, mające niezbyt udane relacje z najbliższymi. Takie osoby są najbardziej agresywnymi (i szybko wściekającymi się) kierowcami narażającymi innych na duże niebezpieczeństwo na drodze. Samochód sprawia, że czują się bezpieczni, anonimowi i… choć przez moment „ważni” (prowadzenie pojazdu może wiązać się ze wzrostem poczucia władzy, którego brakuje im na co dzień – w domu czy pracy). Naturalna skłonność człowieka do rywalizacji może również sprzyjać niekontrolowanym wybuchom złości i agresji (kierowcy widząc wyprzedzający pojazd mogą zacząć się z nim ścigać). Okazuje się, że w grupie agresywnych na drodze niebezpieczni są również tzw. „drogowi nauczyciele”, znani są ze swoich niezbyt „pedagogicznych” metod nauczania, takich jak zajeżdżanie drogi, przyhamowywanie, uporczywe świecenie światłami czy wulgarne gesty(najczęściej ze środkowym palcem w roli głównej lub „gestem Kozakiewicza”) i wyzwiska. Ostatnią grupę nerwowych zachowań reprezentują kierowcy przejawiający brak szacunku wobec innych użytkowników drogi. W swoim „repertuarze” mają m.in. zmianę pasa bez zasygnalizowania chęci takiego manewru, blokowanie innym wjazdu na wybrany pas ruchu lub wpychanie się przed auta stojące w korku.
Jeśli teraz myślisz, że wiele z tych dysfunkcyjnych
- emocjonalnych, agresywnych i stresujących zachowań dotyczy Ciebie, to być
może powinieneś jak najszybciej udać się do psychologa, aby się ich skutecznie
oduczyć. Zrób to, zanim znów zwiększysz koszt użytkowania swojego samochodu (gwałtowny
i mało rozsądny styl prowadzenia przekłada się na większe spalanie i szybsze
zużywanie eksploatacyjnych części pojazdu) lub staniesz się sprawcą poważnego
zdarzenia na drodze…Jesteśmy zmęczeni, zestresowani i przepracowani, kumulują się w nas niepowodzenia i różnorakie problemy, żyjemy pod presją czasu… To tylko niektóre przyczyny agresji za kółkiem. Drogowe incydenty dla niektórych to doskonała okazja do wyładowania negatywnych emocji, z którymi nie bardzo wiedzą jak sobie poradzić…
Jak pokazują badania, w samochodzie możemy przejść całkowitą metamorfozę, na którą najbardziej podatne są jednostki na co dzień ciche i spokojne, wykonujące zazwyczaj mało satysfakcjonującą pracę, mające niezbyt udane relacje z najbliższymi. Takie osoby są najbardziej agresywnymi (i szybko wściekającymi się) kierowcami narażającymi innych na duże niebezpieczeństwo na drodze. Samochód sprawia, że czują się bezpieczni, anonimowi i… choć przez moment „ważni” (prowadzenie pojazdu może wiązać się ze wzrostem poczucia władzy, którego brakuje im na co dzień – w domu czy pracy). Naturalna skłonność człowieka do rywalizacji może również sprzyjać niekontrolowanym wybuchom złości i agresji (kierowcy widząc wyprzedzający pojazd mogą zacząć się z nim ścigać). Okazuje się, że w grupie agresywnych na drodze niebezpieczni są również tzw. „drogowi nauczyciele”, znani są ze swoich niezbyt „pedagogicznych” metod nauczania, takich jak zajeżdżanie drogi, przyhamowywanie, uporczywe świecenie światłami czy wulgarne gesty(najczęściej ze środkowym palcem w roli głównej lub „gestem Kozakiewicza”) i wyzwiska. Ostatnią grupę nerwowych zachowań reprezentują kierowcy przejawiający brak szacunku wobec innych użytkowników drogi. W swoim „repertuarze” mają m.in. zmianę pasa bez zasygnalizowania chęci takiego manewru, blokowanie innym wjazdu na wybrany pas ruchu lub wpychanie się przed auta stojące w korku.
Ponadto, występowanie i regularne uleganie napadom drogowego szału jest szkodliwe dla zdrowia. Profesor Leon James, psycholog ruchu z Uniwersytetu na Hawajach, w prowadzonych badaniach stwierdził, że w gniewie i złości dostarczamy naszemu układowi krwionośnemu zbyt dużą dawkę kortyzolu ( hormonu stresu), co wpływa m.in. zabójczo na serce i funkcjonowanie innych narządów. Jeśli codziennie, przez długie lata ulegamy takim negatywnym zjawiskom, to z pewnością mamy również dużą „szansę” na zawał, zator i inne dolegliwości, które najczęściej spadają na nas „jak grom z jasnego nieba”. Pamiętaj o tym, zanim znów postawisz się na drodze w alternatywie „walcz lub uciekaj” …
***
Road Rage (wściekłość na drodze) to poważne zaburzenie wiążące się z dysfunkcją zachowania(np. typu acting-out) i emocji. Termin powstał w Stanach Zjednoczonych w latach 1987-1988 ( kiedy doszło do całej serii strzelanin na autostradach w Los Angeles, w Kalifornii). Dotyczy agresji lub agresywnych zachowań/manewrów okazywanych przez kierowcę samochodu lub innego pojazdu drogowego. Takie zachowanie może zawierać nieprzyzwoite gesty, słowne obelgi, celową jazdę w sposób niebezpieczny, groźby lub zachowania terrorystyczne. Road Rage może prowadzić do kłótni, napaści, i kolizji, które powodują obrażenia a nawet śmierć.
Jeśli uznasz, że potrzebujesz pomocy lub wsparcia – napisz e-mail: gabinet2011@gmail.com i umów się na wizytę.
Małgorzata Podniesińska, psycholog
Świetnie napisany artykuł. Jak dla mnie bomba.
OdpowiedzUsuń